
Jak ktoś nie ma ostrych krawędzi to leci jak szmata!
Ilość narciarzy też ma wpływ, wczoraj już było znacznie więcej amatorów białego szaleństwa.
Pogoda, cena karnetów - 20 zł za pół dnia, od 12 do 16 godziny, robi swoje! Ale nie jest źle, do tłumów weekendowych jeszcze baaardzo daleko! :)

Korzystamy z tych uroków przyrody ile wlezie, tym bardziej, że według prognozy to ostatni fajny dzień!
Śmigamy z Pilska, przez halę Miziową do hali Szczawiny. Tam jest "odpowiednie" nachylenie stoku.
Zdarzyła się też mała przygoda, dla nas "mała", a dla jednego z narciarzy mogła się skończyć niewesoło.
Zjeżdżając z Miziowej, za schroniskiem spostrzegłem w śniegu portfel, podjechałem i zabrałem go ze sobą.
No i teraz problem! W środku komplet dokumentów - dowód osobisty, prawo jazdy, dokumenty samochodu, karty wszelakie...kasy oczywiście nie ma, a ponoć była...i zero namiarów na właściciela!

No, ale narciarstwo narciarstwem, a trzeba też rzucić okiem na południową stronę Beskidów, w okolice Małej Fatry, więc podchodzimy na Kopiec i tam mały popas.


Jest też czas na zrobienie paru fotek.
Słońce już się chyli ku zachodowi, mróz tężeje, jeszcze kilka śmigów i zamykają wyciągi. A my znów "trasą widokową" lecimy na parking poniżej Jontka.
Tam w końcu udaje mi się skontaktować z "roztargnionym", który siedział już chyba na policji w Jeleśni.
Przyjeżdża do nas do Korbielowa, raczej szczęśliwy, bo dokumenty odzyskał, jakąś kasę stracił, ale na symboliczną "flaszkę" dał! :)
Dobrze, że tak się skończyła dla niego ta wyprawa narciarska...no, już nie będę truł! :)
Zostawiamy góry do następnego razu!!!
Rozkręcasz się stylistycznie Misiu. Trzeba by Cię doposażyć w jakiś ciekawy materiał na Pulitzera i wyskoczyć w ciekawy teren. ;)
OdpowiedzUsuń